Edukacja według Ellen Key

Dewey, Montessori, Korczak, Freinet. Każdy z tych progresywistów wniósł sporo do pedagogiki. Jednak mnie zawsze najbardziej pociągały koncepcje Ellen Key. Może najbardziej trafiały w moją libertariańską duszę? :) Ellen Key (1849-1926), szwedzka pisarka, działaczka ruchu kobiecego w eseju "Szkoła przyszłości" zawarła idee bliskie dzisiejszemu unschoolingowi. Opowiadała się za edukacją akcentującą prawo dziecka do swobodnego rozwoju, dostosowanego do jego osobowości, potrzeb, zainteresowań i możliwości. Postulowała zerwanie ze szkołą masową na rzecz kształcenia pozaszkolnego, obejmującego małe grupy uczniów kształcących się w przyjaznej i serdecznej atmosferze. "Dajmy żyć dzieciom naszym!, apelowała. Zwolnijmy je od tresury i wyuczania, od metodycznego formalizmu, od ucisku gromady w tych latach, gdzie cicha ukryta praca duszy ma to samo znaczenie, co powolny rozwój ziarna w łonie ziemi". Key zarzucała współczesnym placówkom oświatowym niszczenie potencjału i samodzielności uczniów, uprawianie "tuzinkowej fabrykacji", "rozwodnienie indywidualności", przymus i indoktrynację. Apelowała o stworzenie szkoły, opartej na idei samokształcenia, przygotowania do „samouctwa”, trwającego całe życie. „Patentowana pedagogia ustąpi miejsca pedagogii indywidualnej”. Szkoła przyszłości to według niej miejsce aktywnej wspólnej pracy w atmosferze radości i wzajemnego zaufania. Miała być położona w wielkim ogrodzie. Klasy miały być zastąpione salami (wyposażonymi w liczne pomoce dydaktyczne) oraz pokoje z kącikami do samodzielnej nauki. Kluczowe miejsce stanowiłaby biblioteka. Wszyscy uczniowie mieli pracować w oparciu o własny program - "odmienny dla każdej jednostki", dostosowany do jej wieku i uzdolnień. "Introligatorstwo, stolarstwo i inne rzemiosła, tak samo jak ogrodnictwo i sport, stanowić będą gimnastykę naturalną o wiele więcej kształcącą niż gimnastyka metodyczna. Jednostronność i bezcelowość tej ostatniej jest udręczeniem dla młodzieży i należałoby się do niej uciekać tylko wtedy, gdy niepogoda stoi na przeszkodzie do zabaw i ćwiczeń na świeżym powietrzu. Niewątpliwie można gimnastykę ożywić, łącząc ją z fizjologią i higieną, tak samo jak matematykę przez połączenie jej z robotami ręcznymi i rysunkiem. Nigdy ona jednak nie dorówna wartości ruchów swobodnych." "Prócz ogrodu będzie szkoła przyszłości miała wielką salę w gmachu szkolnym, a w ogrodzie boisko do gier i tańców, gdzie dzieci naprawdę swobodnie bawić się będą, tj. nauczywszy się jakiejś gry, pozostawione będą same sobie. Gry i zabawy nieustannie kierowane przez nauczycieli są tylko parodią zabawy." "W przyszłym gmachu szkolnym nie będzie wcale klas. Będą tylko rozmaite sale, obficie zaopatrzone w materiał do wykładu różnych przedmiotów, a obok nich pokoje do pracy, w których każdy będzie miał własny kącik do samodzielnych studiów. Wspólne egzaminy odbywać się będą tylko wtedy, gdy zgłosi się kilku uczniów z życzeniem, by ich z tego samego przesłuchiwano przedmiotu, ale każdy będzie mógł niezależnie od innych do egzaminów się zgłaszać." Rola nauczyciela miała sprowadzać się do dyskretnej pomocy, rozbudzania zainteresowań ucznia, pomocy w wyborze książek i organizacji pracy, sprawdzaniu jego postępów poprzez swobodne rozmowy, prowadzone na łonie natury. Dziecko miało samo odkrywać prawa rządzące światem i budować w sposób autonomiczny własną wiedzę. "Szkoła daje sposobność do nauczenia się wszystkiego, lecz do niczego nie zmusza" Istotnym zadaniem nauczycieli było zapewnienie uczniom stałego kontaktu z rzeczywistością, z prawdziwym światem, m.in. poprzez organizowanie różnorodnych wycieczek (na łono przyrody, do muzeów, miejsc pracy). "Życie - życie przyrody i człowieka - oto, co jedynie i wyłącznie do życia nas kształci, pisała Wszystko, czego świat przyrody i świat ludzki dostarcza, formy życia, obrazy piękna, sposoby pracy, dzieje wynalazków, to wszystko przez naukę przyrody, geografii, historii, sztuki i literatury zasilić może pamięć rzeczywistymi wartościami, rozum uzdolnić do spostrzegania, rozróżniania i sądzenia, uczucie rozpłomienić i jego żarem stopić różnolity materiał w tę zwartą całość, którą wykształceniem nazywamy. Szkoła i dom powinny dziecku dawać rzeczywistość w wielkich, obfitych, ciepłych falach, nie ujmując jej w groble i nie kanalizując przez metodykę, systematykę, sztuczne podziały i egzaminy (...) Szkoła nie powinna mieć nic innego na celu jak przygotowanie młodzieży do trwającego przez całe życie samouctwa. Dopiero wtedy szkoła stanie się instytucją przygotowującą do życia, nie jak dziś -w najlepszym razie - ubożącą na całe życie" Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty