Dlaczego moje dzieci grają?



"Dlaczego moje dzieci grają?"

Odpowiedź jest prosta - w ten sposób realizują rozmaite swoje potrzeby: 
- bezpieczeństwa.
- rozrywki
- prestiżu, uznania, bycia zauważonym.
- samorealizacji, samodoskonalnia, samorozwoju.
- autoekspersji. 
- wspólnoty i przynależności.
- zrozumienia i bliskości

Możemy przyjąć te strategie obśmiać i zlekceważyć.
A możemy spróbować je zrozumieć. 
W przeciwnym razie nigdy nie pojmiemy kosmicznej siły przyciągania dobrze zaprojektowanej gry.

Też byłem graczem. Wiem jak to działa. 
Budowałem wielkie imperium wraz z dziesiątkami członków mojego sojuszu (byli tam profesorowie uniwesytetu, mechanicy samochodowi, właściciele dużych firm, pełen przekrój) . Czułem się za nich odpowiedzialny. Koordynowałem ich działania, planowałem strategie rozwoju, negocjowałem z przedstawicielami innych grup.

Nie wystarczy (gdy dostrzegamy symptomy uzależnienia: utrata kontroli, zaniedbanie innych sfer życia, symptomy odstawienne) odciągnać młodego człowieka siłą od komputera, smartfona, sieci. 
Przerzuci się wtedy na inne stymulatory.

Musi mieć alternatywę.
Musi mieć przestrzeń do realizacji swych potrzeb w tym, co nazywamy realnym życiem.
Musi czuć się rozumiany, akceptowany, zauważony.
Musi mieć poczucie bezpieczeństwa. 
Musi mieć szansę na autekspresję i samorealizację. 

Musi mieć poczucie sensu wynikającego z zaangażowania w coś ważnego.

Zauważyłem, że najwięcej do powiedzenia w sprawie zakazu smartfonów mają ci, którzy nie mają zielonego pojęcia o problemie. Różni mędrkowie w stylu: JSWBZIŻ (Ja się wychowałem bez smartfonów i żyję). Nie rozumieją, o co chodzi. Nie wiedzą, jaka moc tkwi w tym małym przenośnym kompie, bo sami używają go tylko jako zegarka i telefonu.

Łatwo im także zmieszać z błotem gry... bo nigdy w nie nie grali. Obce są im sieciowki. Nie budowali zespołu online.
Nie prowadzili złożonych analiz działań innych zespołów. Nie koordynowali projektów. Nie negocjowali. Nie ogarniali skomplikowanych akcji, gdzie trzeba było pieczołowicie dopracować szczegoly. Nie mają pojęcia jakie kompetencje są do tego potrzebne.

Ich recepty są proste: zabronić, odebrać, zmusić. Ale co w zamian? Jaką mają alternatywę?

I te teksty: "świat realny jest ciekawszy". Dla nastolatka, który chodzi do schematycznej szkoły, gdzie ma się uczyć rzeczy, których sensu nie łapie, wykonywać dziwne polecenia, w otoczeniu ludzi, którzy go nie rozumieją? Serio? A co w tym ciekawego?

Jeśli działanie ma być skuteczne musi opierać się na rozpoznaniu sytuacji. Nie na prostych sloganach, wyjętych ze świata własnych wyobrażeń...

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty