Nuda i czas wolny




Ze zdziwieniem czytam od czasu do czasu wypowiedzi w stylu: nuda jest źródłem kreatywności. Zastanawia mnie skąd wzięło się takie przekonanie. Jeśli byłoby prawdziwe to najbardziej twórczymi osobami okazaliby się mieszkańcy postpegieerowskich wiosek. Mam wrażenie, że nuda nie jest właściwym słowem w kontekście kreatywnego działania.

Nuda bowiem, według znaczenia słownikowego, to nic innego jak poczucie wewnętrznej pustki, wynikające z jednostajności i braku pozytywnych bodźców, to stan obojętności, niezainteresowania, czasem bezsilności.

Słownik PWN definuje nudę jako: "uczucie przygnębienia, zniechęcenia, spowodowane bezczynnością, monotonią życia". Inny słownik konstatuje podobnie: "nieprzyjemne samopoczucie spowodowane bezczynnością, brakiem wrażeń, monotonią". Badaczka Cynthię D. Fisher określa ją jako: "nieprzyjemny, przejściowy stan emocjonalny, w którym jednostka odczuwa wszechobecny brak zainteresowania i trudności koncentrując się na bieżącej aktywności". Termin „nuda” pochodzi od łacińskiego słowa nudus, określającego nagość, ale też nędzę. Polską „nudę” („nudności”, „znużenie”) można też wywieść od rosyjskiego słowa nuża, czyli bieda. Nieprzypadkowo przecież słowo wyrażenie "odczuwam nudności" ma ten sam żródłosłów. 

W skrajnym przypadku nuda może prowadzić do apatii (notabene jedno z badań pokazało, że aż 36 proc. badanych uczniów niemieckich szkół średnich często doświadcza uczucia nudy apatycznej). Uczniowie w szkole się nudzą - przezywają męczarnie wynikające z poczucia braku sensu. 

Jak na takim podglebiu ma wyrosnąć kreatywność? Nuda kończy się raczej konsumpcją: siedzeniem pod blokiem, oglądaniem telewizji, przeglądaniem wykopa, ewentualnie połykaniem kolejnych książek. 

Do kreatywności (definuję ją jako umiejętność tworzenia nowych funkcjonalnych bytów: rzeczy, idei, rozwiązań) potrzebne jest zaangażowanie, orientacja na działanie, chęć osiągania celów, zdrowa reaktywność, ciekawość świata, pragnienie rozwoju - a więc rzeczy, które są przeciwieństwem stanu nudy. Pomysłowi ludzie się nie nudzą - oni aktywnie przetwarzają świat. Wydaje mi się, że ci którzy twierdzą, że nuda kieruje ich w stronę kreatywnych działań nie odczuwają nudy tylko poczucia wolności, braku nacisku, wolnej przestrzeni... I de facto nie doswiadczają prawdziwej nudy - bo szybko jej przejawy ucinają w zarodku.

A może też być tak, że nuda kieruje ludzi w różne strony - by się z niej wyzwolić niektórzy sięgną po pióro, inni po smartfona, a jeszcze inni po flaszkę. Jedni nagrają film, inni będa godzinami patrzeć w cudze filmy. Jedno napiszą post na FB, a inni spędzą pół dnia na skrolowaniu. 

W każdym razie nie generuje ona u wszystkich z automatu feerii twórczych myśli. Częściej - w przypadku np. pracowników w stanie długotrwałego bezrobocia - powoduje apatię oraz stan chronicznej, wyuczonej bezradności. Badaniach dotyczące  robotników z lat 50. przenoszonych ze wsi do miast dla budowy nowej Polski pokazują, że nagły stan bezczynności  (ograniczenie pracy do 8h, do czego nie przywykli) powodował zagubienie, z którym radzili sobie głównie za pomocą wódki. A dzisiaj, czy masy na socjalu, żyjące w stanie monotonii o niczym innym nie marzą jak o wyrwaniu się ze stanu nudy i dla osiągnięcia tego celu zaczynają działać kreatywnie? To właśnie obserwujemy? 

Oczywiście - kreatywność jest pochodną autonomii. Jeśli oczekujemy kreatywności musimy dać dzieciom/uczniom/pracownikom dużo wolnej przestrzeni, pozbawionej nacisku i przymusu. Muszą mieć sporo czasu dla siebie. Ale tu chodzi raczej o TWÓRCZĄ SWOBODĘ nie o nudę. Nie mylmy pojęć. 

Nuda, jak już wspominałem, jest z założeniem stanem długotrwałym, przedłużającym się stanem monotonni, wywołującym nudności - zatem jeśli stan napięcia związany z bezczynnością ("nie mam co robić - muszę coś wymyślić") trwa tylko chwilę - nie jest nudą. 

Konkludując. To nie nuda generuje działanie. Działanie wynika z autonomii. Uczniowie powinni mieć w szkole czas dla siebie, na działania takie jakie chcą, nawet jeśli miałoby to polegać na patrzeniu w sufit :) W końcu szkoła pochodzi od greckiego schole, a schole (σχολή) znaczy nic innego jak... CZAS WOLNY.

Tomasz Tokarz


Komentarze

Popularne posty