Tworzenie młodych liberałów


Wychowanie (czyli intencjonalne i systematyczne oddziaływanie na drugą osobę) jest zdecydowanie przereklamowane niemniej można wskazać na pewne działania, które istotnie mają wpływ na poglądy, postawy, zachowania wychowanków.

Załóżmy, że chcemy wychować młodych na zachowawców (ceniących zastany porządek i niechętnych zmianom) lub na liberałów (otwartych na to, co nowe i skłonnych do podejmowania ryzyka). Co zatem powinniśmy robić?

Po pierwsze - zarządzanie strachem. Kiedy ludzie czują się bardziej zagrożeni - stają się bardziej zachowawczy. Wiadomo, że na podsycaniu strachu korzystają z założenia partie konserwatywne. Stąd tendencje do epatowania mniej lub bardziej realnymi niebezpieczeństwami ze strony terrorystów, uchodźców czy bojowników LGBT.

Jednak także pomniejsze zagrożenia kierują ludzi na tzw. prawo. Udowodniono to w wielu eksperymentach. Samo umieszczenie informacji o jakimś zagrozeniu w pobliżu grupy ankietowanych (wystarczyło wprowadzenie samego dozownika z płynem antybakteryjnym) powodowało, że ich odpowiedzi cechowały się (w porównaniu do grupy kontrolnej) wyższym poziomem konserwatyzmu moralnego i społecznego.

Z drugiej strony wystarczyło zbudowanie pozytywnej atmosfery (dającej poczucie bezpieczeństwa) lub poproszenie ankietowanych o krótki eksepryment myślowy: "jak byś się czuł posiadając moce, które chorniły by cię przed zagrożeniami" powodowało, że odpowiedzi badanych skłaniały się w stronę postaw liberalnych. Zredukowanie poczucia osobistego ryzyka zmniejsza lęk przed zmianą.

Po drugie - zarządzanie wyobraźnią i myśleniem abstrakcyjnym. Okazuje się, że osoby skłaniające się ku myśleniu konkretnemu są z reguły bardziej wrogie wobec przedstawicieli odmiennych od siebie grup (widzą w nich zagrożenie dla stabilności swojego stylu życia).

W jednym z badań, połowa badanych dostała konkretne zadania - miała zrekonstruować i opisać określoną czynność, a połowa - abstrakcyjne (mieli odpowiedzieć na pytanie: dlaczego ta czynność jest tak istotna dla zdrowia). Okazało się, że skupienie na "dlaczego" podniosło poziom sympatii i serdeczności dla obcych grup. Można założyć, że pobudzanie ludzi do myślenia abstrakcyjnego, uruchomienie ich wyobrażni, powoduje, że stają się bardziej otwarci na zmianę.

Po trzecie - zarządzanie przestrzenią i kontaktami. Bezpośredni kontakt z przedstawicielami określonej grupy redukuje lęk i zmienia postawę z zamkniętej na otwartą. Wielokrotnie w badaniach, ale także realnych obserwacjach, zauważono, że konserwatyści nawet jeśli wrogo odnoszą się do samej imigracji lub idei LGBT, to jednocześnie bywają bardzo empatyczni wobec uchodźców lub osób heteronienormatywnych, których już poznali - bo generalnie dobrze życzą ludziom, których znają.

Jakie możemy wyciągnać z tego wnioski? 
Jeśli zależy nam na produkowaniu młodych liberałów, należy:
a) zmienić szkołę w przyjazne miejsce do rozwoju, gdzie uczniowie będą czuli się bezpiecznie,
b) dawać im zadania bardziej abstrakcyjne, rozwijające myślenie krytyczne i kreatywność,
c) wyprowadzić ich cześciowo ze szkół, pozwolić za zetknięcie z realnymi ludźmi.

Jeśli natomiast chcemy tworzyć młodych zachowawców trzeba:
a) epatować strachem, budować poczucie zagrożenia, niepewności,
b) dawać im jak najwięcej konkretnych, prostych zadań opartych na reprodukcji informacji - ograniczyć zadania abstrakcyjne na rzecz testów,
c) odizolować ich od realnego świata - zamknąć w budynku.

Wybór należy do nas...

Inspiracja do postu - na podstawie lektury: Daniel Z. Lieberman, Michael E. Long. „Mózg chce więcej”. iBooks.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty