Sentymentalizm edukacyjny




Zawsze kiedy czytam wypowiedzi w stylu grzmiąco-stękającym: “dzisiejsza młodzież nie wychodzi na podwórko! Zamiast tego siedzi na komórkach!”, przypomina mi się moje dzieciństwo. Nie lubiłem jakoś specjalnie wychodzić na “pole”. Zamiast tego wolałem czytać, rysować komiksy, słuchać muzyki, układać budowle z klocków, organizować symulacje bitew oraz igrzysk olimpijskich.
Oczywiście rodzice wysyłali mnie na zewnątrz (‘idź choć na godzinę”) i sporo czasu tam spędziłem. Niemniej nie wspominam go jako szczególnie konstruktywnego. Dziwi mnie mitologizowanie trzepaka. No stało się pod nim przez godziny z nudów, z czego niewiele wynikało. Włóczyliśmy się bez celu z miejsca na miejsce, pod balkonami, skacząc po jakichś rurach pozostawionych przez budowniczych osiedla. Najlepiej z tego zapamiętałem kopanie w piłkę.
Na pereeleowskim podwórku nie zbudowałem trwałych przyjaźni. Na blokowisku nie nauczyłem się sensownie komunikować (niby w jaki sposób?). Z kolegami specjalnie nie miałem o czym gadać (głównie to były napinanki, kto jest lepszy w czymś tam, mocno oparte na przemocy). Być może ci z którymi mógłbym sensownie porozmawiać siedzieli w mieszkaniach.
Dlatego nie działają na mnie bajki o szczególnej wartości dzieciństwa w latach 80., przeciwstawianego teraźniejszości. Nie zauważyłem, aby takie dojrzewanie przekładało się automatycznie na wiekszą świadomość siebie oraz rozwijało samoistnie umiejętności społeczne (nie sądzę, aby wśród moich rówieśników były one silne). Z mojej perspektywy idealizowanie starych czasów to czysty sentymentalizm.
Gdybym miał wówczas dostęp do internetu moje dzieciństwo byłoby zdecydowanie bardziej twórcze. Miałbym nieporównywalnie większy dostęp do informacji, których byłem niezwykle głodny (jakże ich było niewiele w szarej, ocenzurowanej rzeczywistości PRL). Dysponowałbym aplikacjami pozwalającymi na nośny przekaz tego, co mi w duszy grało, przekaz, który mógłby dotrzeć do kogoś spoza małego miasta. Wtedy nie miałem jak tego wypowiedzieć. Poza tym miałbym łatwiejszy kontakt z rówieśnikami o podobnych zainteresowaniach do moich.
Trochę zazdroszczę dzisiejszym 10-16 latkom, że dostali do ręki narzędzia wyrażania siebie i budowania kontaktów z innymi, o których mi się w ich wieku nawet nie śniło.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty