Edukacja dla rozwoju ucznia



Wiele razy podkreślałem, że moje poglądy mocno osadzone są na liberalizmie. Stąd cele szkoły definiuję jednoznacznie: ma służyć jednostkom-uczniom. Jej zadaniem jest po prostu wspieranie rozwoju dzieci i młodzieży. Rozwój postrzegam jako doskonalenie naszego potencjału, coraz lepsze rozumienie siebie i świata (fizycznego i społecznego) oraz wykorzystywanie tej wiedzy w praktyce.

Innymi słowy, parafrazując Marszałka, w podróży do lepszego świata wysiadłem na stacji: uczeń. Odrzucam ideologiczne podporządkowanie szkoły innym celom: budowie społeczeństwa socjalistycznego, silnego państwa, wielkiej Polski katolickiej czy sprawnego, nowoczesnego Rynku. W gruncie rzeczy to tylko hasła, za którymi szło zazwyczaj instrumentalne traktowanie uczniów jako cegieł do realizacji politycznych wizji rządzących ("All in all you're just another brick in the wall"

A co z interesem społecznym? Otóż, uważam, że nie ma lepszej inwestycji w dobro publiczne niż zatroszczenie się o rozwój młodych ludzi. Być może nieco naiwnie, ale zakładam, że świadome siebie, refleksyjne, przedsiębiorcze i kreatywne jednostki (z dużą wiedzą o rzeczywistości, empatyczne i potrafiące asertywnie komunikować się z innymi) uczynią nasz świat nieco lepszym.

Dla takich jednostek oczywiste będzie to o czym pisał John Rawls: "Potrzebujemy siebie nawzajem jako partnerów w życiu, którzy angażują się dla własnych korzyści, zaś sukces i zadowolenie innych sa koniecznym warunkiem i uzupełnieniem naszego dobra".

Jeśli czegoś wymagam od rządzących to nie wymyślania szumnych koncepcji tylko zadbania o tworzenie i wzmacnianie dobrych szkół rozpoznających mocne strony naszych utalentowanych dzieci i mądrze wspierających ich rozwój. Obecnie, w moim przekonaniu, polityka edukacyjna zawodzi, bo nie tworzy takich miejsc, nie szkoli tak nauczycieli i nie daje im narzędzi do realizacji tego celu.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty