Sukces a szkoła



Natknąłem się w sieci na tekst sugerujący, że największe sukcesy w życiu odnoszą trójkowi uczniowie a przykładem na to są tuzy biznesu nowych mediów. "Steve Jobs nigdy nie skończył collegu. To samo można powiedzieć o Marku Zuckerbergu i Billu Gatesie". To nie do końca prawda. Wszyscy ukończyli szkołę średnią z dobrymi wynikami (Gates był wyróżniającym się uczniem). Wszyscy rozpoczęli studia a nie kończyli ich nie dlatego, że sobie nie radzili - tylko dlatego że zaczęli prowadzić dochodowe biznesy. I temu poświęcili energię. Po prostu odkryli, że działanie poza murami uczelni jest bardziej ekscytujące. 

Nie wnikam, czy ich talenty rozkwitły dzięki szkole czy pomimo jej. Chodzi tylko o uniknięcie naiwnego sentymentalizmu wskazującego, że słabo uczący się w szkole uczniowie to potencjalni przyszli geniusze a ci ze świetnymi stopniami to nieudacznicy, wdrożeni do systemu...

Prężny umysł, z mocnym wsparciem rodziców, poradzi sobie we współczesnej szkole. Zaliczy to co trzeba. Jak sie spręży to nawet pasek zdobędzie. Dzięki talentom komunikacyjnym wyciśne od nauczycieli pożądaną ocenę.

Ciężej może być pozostałym, których potencjałów nie rozpoznają kiepskie placówki... Nie każdy trójkowy założy własny biznes, by zatrudniać piątkowiczów. Nie dlatego, że nie potrafi. Ale dlatego, że wmówiono mu, że nadaje się tylko do prostych prac - tylko dlatego, że nie kręciło go wypełnianie arkuszy z zadaniami. 

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty