Jeszcze o sentymentalizmie



Mam wrażenie, że mój post opisujący peerelowskie podwórko mógł zostać źle zrozumiany. Chodziło w nim o zdekonstruowanie pewnego sentymentalizmu, który często zauważam u krytyków nowych technologii. Jego wyrazem jest teza, że kiedyś było po prostu lepiej, bez tych paskudnych smartfonów i internetu. Że dzieci się rozwijały w sposób bardziej twórczy i sprawniej się komunikowały.
Tymczasem było różnie. Na pewno ekstrawertycy, ceniący działanie - odnajdowali się tam lepiej niż inni. Dla tych, którzy wyrażali się na inne sposoby - rzeczywistość peerelu bywała mniej inspirująca. Czasem - niezwykle nudna.
Z mojej perspektywy nie zaryzykowałbym tezy, że trzepakowe wychowanie z automatu czyniło ludzi bardziej świadomymi, kreatywnymi i uspołecznionymi. Zauważam, że moi rówieśnicy mają generalnie spory problem z konstruktywnym komunikowaniem się.
W każdym razie w poście nie chodziło o dewaluowanie aktywności fizycznej, podważanie sensowności przebywania na podwórku czy swobodnych zabaw. Przeciwnie - to jest to niezbędne dla prawidłowego rozwoju dziecka. Zresztą moi uczniowie bardzo lubią tak spędzać czas i wcale ich technologie od tego nie odciągają.
Nie chodziło mi także o udowadnianie tezy, że siedzenie przed smartfonem jest wartością samą w sobie. Z punktu uwidzenia moich priorytetów może być ogromną stratą czasu, a nawet powodować szkody: jak ktoś będzie siedział przed ekranem kilkanaście godzin, aplikując głośne dźwięki połączone z szybko zmieniającym się obrazem. Dla wrażliwych sensorycznie dzieci to może być destruktywne.
Technologie trzeba wykorzystywać sensownie, co m.in. oznacza w sposób dostosowany do naszych możliwości, cech osobowych. Utrata kontroli nad tym procesem, kompulsywne przyklejenie do monitora, na pewno się w katalogu rozsądnych działań nie mieści.
Poza tym uważam, że technologie powinny nam ułatwiać tworzenie, nie konsumowanie treści nadawanych przez innych. To właśnie odróżnia technologie 2.0 od poprzedniej generacji (symbolizowanych przez TV), że pozwalają na kreowanie i nadawanie własnych treści.
Podsumowując, dla mnie optymalne jest połączenie dwóch elementów: ogrodu i smartfona, aktywności na świeżym powietrzu i korzystania z możliwości sieci.
Pisałem w artykule o smartfonach bardzo wyraźnie: "Gdybym miał podać wzorzec edukacji idealnej to pewnie brzmiałby następująco: inspirujące spotkania na świeżym powietrzu, w parku, lesie, ogrodzie, gdzie mniejsi i więksi ludzie wspólnie eksplorują świat i tworzą oryginalne rzeczy w oparciu o obserwację i rozmowy".
Jest wiele ciekawych programów i aplikacji, które pozwalają na multimedialne lekcje w terenie. Dlatego w smartfonach widzę raczej szansę na wyciągnięcie młodych na zewnątrz, niż łańcuch przykuwający ich do ławek.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty