Czemu służą nowe technologie w szkole?
Nie jestem zwolennikiem wprowadzania technologii do szkół dla samego wprowadzania. Chciałbym, by służyła uczniom. Nie chodzi o to, by zabłysnąć gadżetami. Odwiedzałem szkoły, w których stały nieużytkowane świetne urządzenia (np. drukarki 3D), bo nikt nie rozumiał do czego i jak można ich użyć. To marnotrawstwo środków.
Nie chodzi też o to, by zatrzymać się na etapie substytucji (zastępowania), czyli po prostu wykorzystania nowych urządzeń w stary sposób. Tak dzieje się, gdy smartfony czy tablety traktujemy jak dawne tablice do pisania czy monitory - do prezentacji tekstu czy transmisji filmu i dźwięku.
Nie chodzi też o to, by za ich pomocą łatwiej realizować cele niezwiązane z potrzebami uczniów. By używać ich do skuteczniejszej manipulacji. Do łatwiejszego sterowania ich zachowaniem.
Smartfony to ogromna szansa na nowe, inspirujące sposoby kształcenia. Ale można je także przecież wykorzystać do wzmocnienia systemu pruskiego. Wystarczy dla tych celów stworzyć pracownię smartfonową, z ujednoliconym sprzętem i starannie wyselekcjonowanymi zainstalowanymi aplikacjami - oczywiście z obowiązkową blokadą niepożądanych treści. Wystarczy wydawać smartfony uczniom jedynie na czas lekcji. by młodzi pracowali na nich w ławkach, w klasie, w bezruchu. Wystarczy zmusić ich, by na przydzielonym sprzęcie wykonywali zadania zlecone przez nauczyciela.
Zatem wdrażanie nowych technologii winno być zawsze poprzedzone pytaniami: po co to robimy? Jaka intencja się za tym kryje? Co chcemy za jej pomocą osiągnąć?
Tomasz Tokarz
Komentarze
Prześlij komentarz