Autonomia - jestem za


Jestem jednym z największych chyba entuzjastów autonomii nauczyciela. Uważam, że ma on prawo pracować, jak chce. Jest specjalistą, ekspertem, mistrzem.

Nigdy by mi do głowy nie przyszło iść ze z skargą na nauczyciela do kuratorium, że nie uczy nie tak, jak jak chciałbym. Naprawdę cenię sobie indywidualny styl. Być może na niektórych on realnie działa.

Problem leży w czymś innym - w normalnym systemie skuteczność pracy nauczyciela byłaby oceniana nogami - liczbą chętnych uczniów. Dokładnie tak, jak to się dzieje w przypadku korepetycji. Dobry korepetytor nie może się opędzić od uczniów. Słaby, o tendencjach sadystyczno-oceniających, raczej kariery w tej branży nie zrobi.

W systemie etatystycznym (a jeszcze bardziej w etatystyczno-korporacyjnym, jaki mamy w Polsce) nie ma realnej weryfikacji w tym zakresie. Dlatego wciąż pewna część jedzie z koksem według jednolitej matrycy, a w ich przypadku jedyna specyfika prowadzenia lekcji jest pochodną stabilności emocjonalnej i poczucia własnej wartości, lub ich braku.

Pojawia się teza, że czasem może nie być odpowiedniej podaży na rynku - jeśli chodzi o usługodawców. Jeśli tak, to za kilkanaście lat ten problem mogą rozwiązać roboty.

Jeśli uczeń nie radzi sobie w szkole, jeśli odczuwa ciągły stres, jeśli ma lęki i fobie, jeśli nie jest w efekcie w stanie przyswoić materiału to znaczy, że nauczyciel stosuje nieadekwatne (do konkretnego ucznia) narzędzia i treści. Takie, które nie służą dziecku. Temu dziecku, którego rozwój ma za zadanie wspierać. Przypominam, że szkoła jest dla ucznia - nie po to, by komuś zapewniać miejsce pracy.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty