Różne szkoły


Zanim przejdę do sedna - przypomnę kwestię likwidacji gimnazjów. W sporze, w mojej ocenie, nie chodziło o to, czy gimnazja in gremio były złe czy dobre - to kwestia nierozstrzygalna. Każdy może znaleźć badania na poparcie takiej czy innej tezy. Tu chodzi o coś więcej. O prawo obywateli do uczenia swoich dzieci w takich szkołach, jakie im odpowiadają.

Skasowanie gimnazjów, wbrew woli sporej grupy nauczycieli i rodziców było przejawem totalistycznego myślenia o oświacie. Rząd zlikwidował kilka tysięcy placówek (wśród nich sporo naprawdę doskonale funkcjonujących) tylko dlatego, że miał kilka głosów przewagi w sejmie. Bo TAK. Bo tak mu pasowało.

Dlaczego nie pozwolono funkcjonować gimnazjom, które cieszyły się renomą? Które się sprawdziły. Które miały znaczące osiągnięcia.

Dlaczego nie pozwolono na różne ścieżki kształcenia? Dlaczego obywatele nie mogli wybrać? Czy system 8+4 nie mógł istnieć obok 6+3+3?

To problem szerszy. Czemu nie mogą istnieć obok siebie (na równych prawach szkół publicznych finansowanych przez państwo) szkoły stosujące oceny i takie, które ich nie stosują. Takie, które uczą przedmiotowo i takie, które skupiają się na projektach? Dlaczego spora część rodziców nie ma alternatywy? Czemu nie dostają bonów do ręki, które mogą wykorzystać w wybranej pracówce?


Czy naprawdę potrzebujemy uniformizacji? Wszyscy mają być odbici od jednej matrycy? Szkoły są dla państwa? Czy dla uczniów?

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty