Rozpoznanie bojem



Podczas szkoleń dla nauczycieli bardzo często spotykam się z pytaniami o propozycje konkretnych rozwiązań trudnych w sytuacji w klasie. Dotyczy to także warsztatów z TIKu. "I co pan na to?", "Co pan poradzi?".

Problem polega na tym, że jako fan indywidualizmu średnio wierzę w magiczne algorytmy stosowalne w każdej sytuacji, wobec różnych grup ludzi - z którymi nie miałem wcześniej do czynienia. Trudno mi z marszu odpowiedzieć: jak się zachować wobec konkretnej zbiorowości - której nigdy nie widziałem. Ciężko wnioskować jedynie na podstawie interpretacji obserwatora.  

Każdy jest inny i funkcjonuje w klasie innej niż pozostałe. Są oczywiście pewne stałe rozwiązania, ale tylko jako punkt wyjścia. Teoria nie zawsze pasuje do żywej zbiorowości. Gladkie formułki rozbijają się o mur. Optymalne jest po prostu rozpoznanie grupy.

Dlatego preferuję rozwiązania pakietowe. Przed szkoleniem dla nauczycieli - prowadzę warsztat (2-3 godziny) w klasie/klasach, w której występuje jakaś trudność. A potem mogę odnosić się do rzeczy, jakie zaobserwowałem. 

Oczywiście to tylko krótki czas, ale po pierwsze - zawsze coś daje (coś można dostrzec), a po drugie - zupełnie inaczej wygląda rozmowa, kiedy wiem, do czego się odnosić, kiedy sam doświadczam zjawisk, na które zwracają uwagę uczestnicy szkolenia. 

Tzw. rozpoznanie bojem. Na własnej skórze. Taki model jest dla mnie dużo bardziej sensowny niż zrzut gotowych technik i narzędzi na teren, którego nie znam.


Polecam.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty