Co okaże się przydatne

 


Czytam często, że dzieci muszą od małego wkuwać rzeczy różne (nawet bez zrozumienia), bo to ich przygotowuje do przyszłych zawodów: lekarza, prawnika, kierowcy itd.

Zastanawia mnie co ma jedno wspólnego z drugim?

Czy testowanie i tresowanie ocenami w jakikolwiek sposób przygotowuje do realnych wyzwań życiowo-zawodowych?

Czy tak robią dorośli? Są co tydzień mierzeni i egzaminowani?

Czy prawnicy piszą sprawdziany z przepisów, które zmieniają się co dwa miesiące?

Czy lekarze piszą kartkówki z wiedzy o nowych lekach?

A może po prostu wiedzą, jak i gdzie zdobyć te informacje i nie muszą być kontrolowani co tydzień przez dozorców.

A może jednak uczą się inaczej - przez doświadczenie, analizę przypadków, rozwiązywanie problemów, logiczne przetwarzanie wyszperanych informacji.

Przez główkowanie nad niepowtarzalnymi sprawami .

Przez stawianie czoła szybko zmieniającej rzeczywistości.

Przez elastyczność, krytyczne myślenie i szerokie horyzonty.

Przez umiejętność współpracy i zapytania ludzi, którzy przerabiali zbliżone przypadki.

Zawody wspominane nie mają wiele wspólnego z tym, czego się uczy w szkole.

Ludziom się serio wydaje, że jak ktoś ma dobrą pamięć i wszystko wyryje bez zrozumienia, to będzie umiał tego użyć.

Tymczasem to tak nie działa.

Dzięki temu to się człowiek może w teleturnieju odnaleźć.

Stolica Mali? Bamako. Brawo - punkt.

Tylko że życie nie przypomina teleturnieju.

Dużo większą wartość ma wiedza wypracowana właśnie przez doświadczenie, która musimy zdobyć, by rozwiązać jakiś problem praktyczny. Szukamy, analizujemy i wdrażamy.

Wertujemy dane i materiały, by znaleźć odpowiedzi na dylematy, które się przed nami pojawiają.

Sam tak się uczę. I idzie mi to szybko mimo braku wieloletniej obróbki.

Tak się właśnie uczą ludzie w dorosłym życiu. I właściwie wszyscy inni.

Nie tak jak w szkole (zadanie z ćwiczeń - wykucie - poddanie się testowi).

Bo to nie są naturalne dla mózgu sposoby uczenia.

Mózg uczy się realnie dopiero wtedy, kiedy czuje, że mu się to przyda.

Lekarze i prawnicy większości rzeczy, których używają uczą się na stażach i praktykach. Kiedy stykają się z prawdziwymi przypadkami.

Dopiero wtedy szukają i zdobywają informacje - bo wiedzą, do czego im się przydadzą.

Mogą wykorzystać to co mają w głowie jedynie pod warunkiem, że rozumieją to co tam mają. Jeśli mają to sensownie poukładane - a nie wrzucone na siłę. A układamy sobie zawsze sami

Szkolne uczenie nie służy przygotowaniu do wyzwań w realnym świecie.

Ono służy głównie temu, by zająć czas dzieci monotonnymi, schematycznymi pracami, bo takie łatwo jest kontrolować.

A tego rodzaju prace nie stają się źródłem prawdziwej wiedzy (czyli takiej, którą umiemy wykorzystać) - bo ta jest efektem samodzielnych poszukiwań.


Tomasz Tokarz


Komentarze

Popularne posty