Po co wysiłek szkolny?

 


Nie rozumiem czemu w szkole służy ta durnota w postaci obowiązkowych sprawdzianów za które dostaje się cyferki.

Jak uczeń chce sobie sprawdzić wiedzę, to dac mu sprawdzian online na Teamsach, niech sobie zrobi, zobaczy ile ma punktów i już. Zobaczy, na jakim jest etapie. Jak wyjdzie mu słabo to sobie poprawi, albo nie - jak mu to nie będzie do niczego potrzebne

Po jakiego grzyba straszyć ludzi sprawdzianami?

Czy po prostu po to, by poczuć iluzję władzy?

By przymusić do wykonania poleceń?

By napawać się cudzym lękiem?

Uzasadnianie konieczności wysiłku szkolnego zawsze mnie bawią.

Ale jest jeden fragment dyskursu, który wydaje mi się szczególnie komiczny.

"Dzieci muszą być w szkole przyzwyczajane do ciężkiej pracy, aby mogły odnaleźć się w życiu zawodowym. W przeciwnym razie sobie nie poradzą".

Rozumiem, że jeśli nie zaakceptuję szkolnego przymusu, jeśli nie będę w szkole wykonywać niezrozumiałych dla mnie poleceń (oderwanych zupełnie od tego jest mi bliskie, co jest zgodne z moimi zainteresowaniami i mocnymi stronami )- w zamian za  bezwartościowe cyferki, przez przesypywanie piasku z worka do worka, z ludźmi, z którymi nic mnie nie łączy poza tym, że ktoś nas pod przymusem zamknął  jednym miejscu

to... nie zostanę przygotowany do:

- robienia tego, co lubię?

- podejmowania zadań w obszarze, który jest mi bliski, który rozumiem?

- który daje mi poczucie sensu? pozwala się realizować?

- w zamian za realne pieniądze, które mogę wymienić na to, czego potrzebuję?

- z ludźmi, którymi się dogaduje?

Przyznam, nie patrzyłem na to wcześniej w ten sposób.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty