Nie wiedzą, co robić w życiu


 

Czytam często, że nastolatek musi być przymuszony do uczenia się pewnych rzeczy, ponieważ jest utopią zakładać że przeciętny 15 latek ma jakiekolwiek wyobrażenie o tym co chce robić w życiu.

Moim zdaniem jeśli 15-latek (po 8 latach regularnego kształcenia a nawet 11 jeśli liczyć przedszkole) rzeczywiście nie ma zielonego pojęcia o tym co go interesuje i w jakim kierunku powinien zmierzać to jest to najlepszym dowodem na potężny kryzys szkoły i niespełnianie przez nią swojej podstawowej funkcji: czyli przygotowania młodego człowieka do dojrzałego życia.

Można się zastanawiać, co on do tej pory właściwie w tej szkole robił poza bezkrytycznym wykonywaniem poleceń według narzuconych instrukcji.

Oczywiście zdaję sobie sprawę że pytanie co chcę robić w życiu być może nie jest naturalnym i automatycznym pytaniem 15-latka, bowiem działa on przede wszystkim w krótkiej perspektywie.

Ale właśnie po to jest szkoła według mnie żeby pomóc młodemu człowiekowi zadać sobie pytanie którego bez szkoły mógłby sobie nie zadać, pobudzanie do myślenia i wykraczania poza instynkty.

Te wszystkie lata powinny być podporządkowane przede wszystkim trzem pytaniom: skąd przychodzę, kim jestem i dokąd zmierzam. W pogoni za wynikami praktycznie nie ma przestrzeni by sobie to pytanie zadać a co dopiero na nie odpowiedzieć.

Wniosku z tym szkoła pozostaje miejscem totalnie oderwanym od potrzeb jednostkowych i społecznych. Staje się po prostu kuźnią posłuszeństwa. Miejsce które służy głównie przechowaniu dzieci w czasie kiedy ich rodzice pracują i zagospodarowanie ich czasu monotonnym i i schematyczny mi aktywnościami bo takie jest po prostu łatwiej kontrolować.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty