Kontrola


Pamiętam, że moje nonszalanckie podejście do ocen zaczęło się dość wcześnie. Już w czwartej klasie przyniosłem do domu świadectwo z dwiema trójkami (a niżej była wtedy tylko dwójka), z plastyki (nie przynosiłem prac domowych) i muzyki (też czegoś tam nie robiem). Moich rodziców to bardzo zaskoczyło. Nie spodziewali się tego... Po czerwonych paskach w klasach 1-3 nic nie zapowiadało takich wyników.

Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że taka sytuacja dzisiaj jest raczej nie do pomyślenia. Są bowiem dzienniki elektroniczne. Rodzic otrzymuje natychmiast (powiadomienie w aplikacji) informację o ocenach bieżących swojego dziecka, o nieobecnościach, o planowanych kartkówkach, o punktach. Ma permanentną i szybką kontrolę. Nic nie umknie uwadze.

Na każdym kroku wisi nad uczniem oko strażników. Jak w Panoptikonie. Jeśli dodamy, że dozorcy są przepełnieni różnego rodzaju lękami sytuacja może stać się męcząca.

Nigdy dotąd uczniowie nie byli tak skrupulatnie kontrolowani jak dzisiaj. Nigdy nie byli poddani takiej presji. Nigdy monitoring nad nimi nie był tak skuteczny. 
Czy można się dziwić, że szukają enklaw chroniących przez tym obezwładniającym dozorem...

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty