Osiągnięcia na własnej drodze


Ciężko być świetnym ze wszystkiego. Małysz nie musi być doskonałym płotkarzem, a Lewandowski niekoniecznie sprawdziłby się w ringu.

Mierzenie sukcesów ucznia na podstawie średniej ze wszystkich przedmiotów (i to średniej wyliczanej głównie na podstawie sprawdzianów) utrudnia wytyczanie własnej spersonalizowanej ścieżki rozwojowej.

Chciałbym byśmy nie skupiali się na tym, że w iluś tam przedmiotach dziecko ma ledwie trójkę, ale byśmy dostrzegli te dziedziny, w których wykazuje ono prawdziwy talent. Który warto pielęgnować.

Według mnie sensowne byłoby skupienie się na kilku (powiedzmy trzech) dominujących przedmiotach, w których uczeń czuje się najlepiej i stworzenie z tego z obszaru kompetecyjnego, stanowiącego fundament pracy ucznia. Coś na zasadzie sprawności harcerskich.

Byłoby to zgodne z podstawowymi założeniami motywacji wewnętrznej opartej na poczuciu sensu (wiem, co robię i czemu to służy), autonomii (współtworzę własną edukację) i mistrzostwa (doskonalę się w tym, co jest moją mocną stroną i ma dla mnie znaczenie).

Wtedy sukcesy ucznia byłyby mierzone nie średnią, lecz realnymi osiągnięciami w autorskiej, spersonalizowanej drodze.

Tak jak to wygląda w dorosłym życiu.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty