Potrzebność lektury




Język polski - jak powinien wyglądać? Wg mnie niekoniecznie jako zajęcia z tzw. historii literatur - drobiazgowa analiza tego, co tam kiedyś ludzie napisali.

Widzę go raczej jako przedmiot uczący komunikacji i wyrażania się za pomocą języka polskiego (w piśmie, mowie, filmie, piosence, melorecytacji itd.) - na podstawie dowolnie wybranych wytworów kultury.

Ciekawi mnie, jaki procent obrońców opasłych tomisk jako lektur, sam z zapałem czyta te dzieła. Wiadomo, że dzieci uczą się przez najlepiej przez modelowanie, czyli podpatrywanie osób, które są dla nich wzorami. Tym samym najlepszym sposobem zachęcenia dzieci do jakichś aktywności, jest ich praktykowanie.

Chcesz by dziecko czytało Mickiewicza - to sam go czytaj, i zarażaj tym dzieci. To naprawdę najlepszy sposób. Robisz to? Jeśli tak, to wystarczy

Zazwyczaj jest tak, że dorośli chcą by dzieci robiły to, czego oni sami nie robią. A potem się dziwią, że dzieci nie mają ochoty działać w ten sposób...
Wymuszanie na kimś działań, których się samemu nie podejmuje... to takie dorosłowe

Mózg dziecka działa racjonalnie, jeśli nie widzi w czymś wartości (np. takiej, że dorośli używają i to im służy), to nie podejmuje działań w tym kierunku...

Problem polega na tym, że mózg dorosłych też właściwie działa racjonalnie i jeśli po jakieś książki nie sięgają (choć je znają, bo przerabiali), to może po prostu nie są im do niczego potrzebne.

Potrzebności nie da się zadekretować...
Jak się nie przydaje, to się nie przydaje.
Jak nie zachwyca, to nie zachwyca

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty