Szaleństwo




Nie mam jednoznacznego stanowiska wobec ocen, bo dla mnie to tylko narzędzia.

Natomiast widzę, że wykorzystywane są obecnie niestety przede wszystkim jako instrumenty wymuszania posłuchu, szantażu, manipulacji - a w długiej perspektywie po prostu tresowania, tworzenia społeczeństwa robotów, pozbawionych umiejętności krytycznego myślenia.

Mam wrażenie, że bez ocen sporo lekcji po prostu by się rozpadło. Nie byłoby żadnego bata, by utrzymać uczniów w posłuszeństwie. To ewidentnie wskazuje, że tego rodzaju aktywność nie odpowiada na niczyje potrzeby.

Ponieważ lekcje te nie mają dla uczniów żadnego sensu - jedynym zwornikiem, by na nich ślęczeli jest grożenie jedynką, a w konsekwencji klęską życiową, brakiem pracy, podmostem, skończeniem jako parias itd.

My wiemy, że to generalnie coraz większa bzdura, ale straszący albo sami w to wierzą (o matko! - to była tragedia), albo świadomie manipulują (scenariusz bardziej optymistyczny) uczniami, których koła przedczołowa nie jest jeszcze na tyle rozwinięta, by się połapać w tym wielkim edukacyjnym szwindlu.

Uczniowie pod presją ciągłego straszenia złymi ocenami i mostem pod którym się znajdą popadają w depresje i nerwice. Ich poczucie wartości mocno siada. Mają poczucie, że cała ich wartość jest sprowadzona do jakiejś durnowatej cyfry.

Czy mamy odrobinę rozsądku by zakończyć to szaleństwo?

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty