Jak prowadzisz lekcje



Bardzo dużą trudność sprawia mi pytanie: "jak Ty prowadzisz lekcję?".
Bo właściwie nie wiem jak odpowiedzieć.
Moje lekcje nie są wyjątkowe.
One się w ogóle nie nadają na lekcje pokazowe.

Śmieszy mnie sama idea lekcji pokazowej.
Wtedy uczniowie są jak narzędzia.
Nie mam zamiaru nikogo pouczać, jak ma prowadzić lekcje.

Inaczej jest ze szkoleniami.
Tu są ludzie, którzy chcą być.
I nie ma narzuconego programu.

Podczas lekcji jestem trzymany podstawą programową.
Z młodymi ludźmi, którzy po prostu muszą odbębnić dany przedmiot.
Cześć się nim zainteresuje.
A część nie.
Mają prawo się nie zainteresować.
Podążam za grupą.
Patrzę jakie są preferencje.
I tak działam.

Kiedy muszę zrealizować podstawę to po prostu jadę z koksem i szybko (wykładowo!) przekazuję wymagany pakiet danych. Zajmuje to 30% czasu.
W zaoszczędzonym wprowadzam bajery, niestandardowe rozwiązania, happeningi itd. Ale to jest 20% czasu.
Reszta (50% całego czasu) to lekcje oparte na rozmowie nauczającej. Dyskutujemy sobie po prostu w oparciu o ciekawe kwestie. Poszukujemy odpowiedzi na ważne pytania. Albo tworzymy projekty.
Nic niesamowitego. Ale medialnego.

Myślę, że głównym wyróżnikiem jest to, że tu w ogóle nie ma żadnego przymusu. Chcesz - robisz. Nie chcesz - nie robisz.

Dlatego nie nadaję się na tresera w miejscu, które zwyczajowo nazywamy szkołą. Wyrzucili by mnie z niego po miesiącu 

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty