Co możemy dać dzieciom
Rozwijając tezę - wychowanie (jako celowe, intencjonalne formowanie wg pewnej matrycy) nie ma praktycznie żadnego wpływu na to, kim staniemy się jako dorośli.
Ważniejsze jest to kim jesteś z urodzenia niż to jak ktoś na Ciebie oddziaływał.
Decydującym czynnikiem są nasze cechy, predyspozycje wrodzone, a czynnikiem uzupełniającym jest modelowanie, czyli podpatrywanie działań, zachowań osób, które nam imponują.
Innymi słowy - każdy ma potencjał do czegoś, a funkcjonując w grupie szuka wzorców, które pomogą mu się zrealizować.
Z tym, że nie nie mają tu jakiegoś kluczowego znaczenia nasze starania jako dorosłych, by takim modelem się stać.
Nasze sztuczki, służące temu by sterować dzieckiem, by uznało w nas wzorzec, który będzie bezkrytycznie naśladować mogą przypominać walenie głową w mur.
Próby inspirowania nie są skazane na porażkę, ale działają głównie wtedy, gdy dziecko samo uzna, że mamy coś co mu się może przydać, by uzyskać spełnienie i zrobić wrażenie na rówieśnikach.
Generalnie dzieci nie chcą się stać takimi, jak dorośli.
Dzieci szukają modeli wśród rówieśników.
To na nich chcą się wzorować.
A co my dorośli możemy dać dzieciom?
Po prostu akceptację i zrozumienie, wikt i opierunek, przyjazną ciepłą przestrzeń, do której będą wracać po zmaganiach służących zyskaniu uznania rówieśników.
Tomasz Tokarz
Komentarze
Prześlij komentarz