Oceny - posłuszeństwo


U większości uczniów oceny nie są wyznacznikiem wiedzy.
Godzinę po sprawdzianie i tak się nie pamięta, co na nim było.
To głównie oznaki posłuszeństwa.
To takie świadectwo, że ktoś się spełnił nasze wymagania, wykonał nasze polecenie i np. przygotował się na piątek, na godz. 10.00 z pewnej partii materiału.
A potem wykonał ćwiczenia według instrukcji.
I za to dajemy mu nagrody w postaci piątek/szóstek (dla tych bardziej podporządkowanych, którzy przygotowali się bardziej), albo kary w postaci jedynek/dwójek (dla tych niesubordynowanych, którzy nas zlekceważyli).
Oceniamy za to, że ktoś po prostu był posłuszny.
I zrobił to, czego oczekiwaliśmy.
Za to czym na ułatwia czy utrudnia wykonywanie naszych obowiązków...

Jak dużo wysiłku wkładamy się w szkole, by przekształcić ludzi w osoby, którymi nie są.

Np. skłonić do zaangażowania w obszarze, który nie ma dla nich znaczenia.

Zmotywować do robienia rzeczy, które nie dają im wewnętrznej radości, które nie odpowiadają na ich potrzeby.

By uformować ich... na nasze podobieństwo.

Musimy ich kusić gwiazdkami i ocenami, straszyć jedynkami, obiecywać gwiazdki z nieba i sukces w życiu, byle tylko przełamać ich wolę.

I mamy tu prawdziwy społeczny konsensus - szkoła musi być miejscem przymusowej przemiany.


Ponieważ jest to sprzeczne z naszą naturą - stąd tyle męki po każdej ze stron.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty