Kultura błędu i wstydu


Stoimy u progu największego kryzysu od dziesiątek lat, wszyscy działają na spontanie, a w sieci pierdyliard wpisów wyśmiewających panie, że powiedziały, że liczby parzyste mają pary. Wyłapywanie nawet nie błędów, a uproszczeń (bo przecież definicja słowa parzysty to: "taki, który występuje w parze")
I jeszcze to czepianie się ich wyglądu... Byle złapać kogoś na pomyłce i obśmiać.

Internet dalej huczy tym, co zrobiła TVP. Dostaje się prowadzącym. I najczęściej powtarza się słowo wstyd.
WSTYD! bo ktoś czytał z kartki
WSTYD!, bo powiedział o parach
WSTYD!, bo wykład był zbyt statyczny
To ciągłe wpędzanie w poczucie wstydu to jakiś element polskiej kultury...
Od małego tego doświadczamy.
Szkołę pamiętam jako miejsce oparte na zawstydzaniu.
Haha, nie umiesz...
Haha, pomyliłeś się...
Haha, nic z Ciebie nie będzie...
To weszło w krew.
To jakieś znamię zawodowe.
Dlatego zdecydowanie więcej miejsca poświęcamy na obśmianie, niż na refleksję jak takie lekcje zrobić lepiej...


PS:
Na jednym z forów cała wielka dyskusja o tym, że minister powiedział półtorej miesiąca czasu zamiast półtora miesiąca nieczasu albo odwrotnie.


Jesteśmy wyznawcami kultu bezbłędu. Nasza praca polega na skrupulatnym tropieniu błędów i karaniu za nie, dlatego uważamy, że to najważniejsza rzecz na świecie i że wyszukując błędy u innych i wyśmiewając je ratujemy planetę a może i kosmos.

Tomasz Tokarz


Komentarze

Popularne posty