Szkoła a cierpienie


Gdybym miał w jednym wyrażeniu opisać podstawowy komunikat jaki polski uczeń dostaje w szkole to ująłbym to jako "promocja cierpienia". I to zarówno na poziomie bazy - czyli organizacji procesu uczenia, jak i nadbudowy - czyli treści, wypełnienia.

Z jednej strony mamy proces kształcenia oparty jest na przekonaniu, że praca szkolna to musi być przymusowy zapiernicz (mniej lub bardziej bezsensowny), który przygotuje młodych do trudów (tak, koniecznie trudów, bo życie to trud) dorosłego życia. Zamknięty budynek, przymus siedzenia w ławce i wykonywania poleceń, często połączony z zakazem picia czy korzystania z przenośnych encyklopedii. Pot i łzy - obowiązkowo. Zabawy, gry, łączenie się danymi przez smartfona to strata czasu.

Z drugiej - mamy lekcje historii i literatury osadzone na opowieściach o klęskach, mordach i krwi. Na historii - większość postaci omawianych to rzeźnicy, krwawi władcy, generałowie lub terroryści. Na literaturze - podobnie, z dodatkiem różnych postaci cierpiących właściwie niewiadomo z jakiego powodu.

Oni cierpieli, my cierpimy, wy będziecie cierpieć.

I tak się formuje polski duch narodowy.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty