Uczenie bez ocen


Zapytajcie uczniów szkoły średniej, co by było gdyby w szkole nie stosowano ocen i schematycznych sprawdzianów. Niestety 3/4 odpowie: olewalibyśmy to, co się dzieje na lekcjach.

Niestety trzymamy ich w szkole głównie manipulacją, strachem, przemocą, stymulowaniem bezwartościowymi cyframi. Szkoła nie daje uczniom, w ich przekonaniu, wielu rzeczy wartościowych samych w sobie. Nie mają poczucia sensu podejmowanych tam działań. Nie czują, że to co robią, przyda im się w życiu. Albo że ich wzbogaci. Pomoże im coś zrozumieć.

I jeśli nie ma zewnętrznej presji w postaci kuszenia papierkami to odpuszczają. Działają jak zaprogramowane roboty. Jak psy Pawłowa. Nauczyciel naciska guzik z napisem ocena- i lecą, i wkuwają, cokolwiek (o ile jest wymagane), byle dostać cyferkę. I odwrotnie: "Czy to będzie na ocenę? nie? to nie robię".

Wynoszą to ze szkoły podstawowej. Tam im sformatowano głowy. Tam zaszczepiono poczucie bezsensu szkolnej pracy. Uczenia pod batem i marchewką. Bo... tak trzeba.

W szkole średniej uczą się nie dla samych siebie, lecz głównie na rozkaz, pod presją, kuszeni przez kolorowe koraliki. Walczą o cyferki, które nie mają przełożenia na nic. Czy masz na koniec 2, 3, 5 - na co to zamienisz w dorosłym życiu? Kogo to dzisiaj interesuje? Na co to wpływa? Wynik na maturze - ok, to ma znaczenie, jeśli ktoś aplikuje na studia. Ale oceny z kartkówek, zadań, odpytań?

Ot suplementy poczucia wartości - substytuty, które nie dodają siły na dłużej, ale na chwilę tłumią odczucie pustki, pozwalają na moment zapomnieć o tym, że cała ta praca nie ma większego sensu.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty