W stronę wyników
Po moich wieloletnich obserwacjach polskiego systemu edukacyjnego stawiam następującą tezę.
1. Najważniejsze zadanie jakie stawia się polskim szkołom to osiągnięcie przez nie wysokich wyników na egzaminach - które są niczym innym jak ustandaryzowanymi testami.
2. W związku z tym cały proces kształcenia jest podporządkowany przygotowaniu do tych ustandaryzowanych testów.
3. Za warunek konieczny takiego przygotowania uznaje się skrupulatne przerobienie treści z podstawy programowej (czy ściślej programów dostarczanych przez wydawnictwa).
4. Za najbardziej efektywny sposób przerobienia podstawy uchodzi wykład, który pozwala na jak najszybszy przekaz jak największej liczby danych.
5. Za najbardziej skuteczny sposób upewnienia się, że przekaz danych został odebrany uznawana jest kartkówka. Pozwala na jak najszybsze zrepordukowanie jak największej liczby danych.
Poza tymi 5 zasadami - wszystko inne staje się drugorzędne. W tym dobro samego ucznia. On w gruncie rzeczy jest tylko narzędziem umożliwiającym szkołom osiąganie lepszych wyników.
Nie chodzi przy tym, by informacje przetrwały w jego pamięci dlugotrwalej, by zmieniły się w wiedzę. Chodzi o rezultat podczas wyścigu.
Dopóki tak będze nie ma co liczyć na upowszechnienie się modelu nastawionego na wspieranie rozwoju ucznia.
Po prostu jest oderwany od istoty funkcjonowania szkoły.
Od jej codziennych realiów. Od jej priorytetów.
Szkoły nie mają interesu, by taki model inwestować czas i energię. I tak nikt tego nie doceni. A na wyniki wszyscy patrzą...
Tomasz Tokarz
Komentarze
Prześlij komentarz