Zmęczeni
Mają na imię Kuba, Julia...
13 lat - 7 klasa szkoły podstawowej.
Wstają ok. 7.00. To dla nich męczarnia - rytm dobowy nastolatka jest przesunięty ok. 2 godzin w stosunku do cyklu dorosłego. Ale jakoś doczołgują się do szkoły.
Między 8:00 a 15:00 są w szkole. Siedzą w ławkach. Wykonują polecenia. Nie wszyscy rozumieją, czemu to służy, ale tak trzeba. Dorośli tak mówią. Takie jest życie. Nie ma lekko. Inaczej trafi się pod most.
Siedzą w ciągłym stresie:
- czy będzie niezapowiedziana kartkówka?
- czy weźmie mnie do tablicy?
- czy sprawdzi zadanie?
- czy na WF znowu źle wykonam dwutakt?
- czy nie dostanę uwagi?
Ale tak trzeba.
Wychowanie bezstresowe prowadzi ludzi na bruk.
Między 15.00 a 16.30 jest odrobina wolnego.
Można chwilę pobyć z kolegami i koleżankami.
Pogadać o tym, jak było okropnie w szkole i porównać średnie.
Ale nie za długo, bo obowiązki wzywają.
16.30-17.30 korki z matmy lub anglika.
17.30-19.30 uczenie do sprawdzianu z chemii i geografii.
(Potem się okaże, że Kuba źle zapamiętał zakres egzaminu i uczy się nie z tego co trzeba, ale teraz jeszcze tego nie wie.
Będzie musiał poprawiać. Jeśli dostanie zgodę.
Może zdąży zanim rodzice zauważą tę dwójkę.
Ok, wszyscy wiemy, że nie zdąży - jest przecież librus)
19.30-20.30 czas na zadania domowe.
A no i plakat na biologię.
20.30 - uff, wolne.
Za poźno na podwórko.
Kuba i Julia odpalają smartfony.
Wreszcie można posłuchać ulubionej muzyki.
Wreszcie można pogadać z bliskimi. "Ciekawe, czy Marcin mi odpisze".
Wreszcie można sprawdzić tę bluzkę na allegro, o której mówiła Zosia.
Wreszcie można zobaczyć, co zamieściła youtuberka, o której wspominała Kasia. Podobno ciekawie opowiada...
Wreszcie można odpalić Fortnite. Andrzej i Jerzyk już czekają.
Wreszcie można... robić to, co się lubi.
21.30 - wchodzą rodzice i mówią: "ej już pora spać. Odłóż już ten smartfon. Za dużo czasu na niego tracisz. Same głupoty tam oglądasz".
Ukradkiem udaje się dociągnąć do 22.00
Samo zasypianie trwa jeszcze z pół godziny. Przestymulowany mózg tak szybko nie padnie.
Ok. 22.30 zasypiają.
Julia i Kuba powinni spać do ok. 8.30 (nastolatek potrzebuje ok 10 godzin snu) ale nie da rady, bo o 7.00 trzeba wstać.
Obowiązki wzywają.
Potem na pierwszych lekcjach są zaspani.
Muszą wysłuchać ironicznych komentarzy:
"no tak, cały dzień w smartfony się wpatrujecie, to potem na lekcji nie możecie wysiedzieć. Kiedyś to tak nie było".
Kuba i Julia są zmęczeni.
I wszystko przez te cholerne smartfony.
To całe zmęczenie i depresje.
Gdyby je zlikwidować - byłaby dodatkowa godzina na coś naprawdę sensownego.
Na dodatkowe zadania z polaka czy historii.
W końcu matura już za 6 lat.
Nie zostało zbyt wiele czasu.
Tomasz Tokarz
Komentarze
Prześlij komentarz