Autonomia nauczyciela




A propos oceniania. Jeśli nie muszę (niestety czasem zleceniodawca wymaga), to po moich szkoleniach warsztatach czy wykładach nie robię ewaluacji.

Po wielu tysiącach godzin zajęć i szkoleń po prostu wiem, jak mają wyglądać, co się ma na nich dziać, jakie efekty mają przynieść. Czasem się to udaje a czasem nie. Jak się nie udaje to jestem w stanie zrekonstruować, co poszło nie tak. Nie musi mi ktoś pisać, że zabrakło tego i tamtego.

Nie jest mi do tego potrzebna informacja od odbiorców. Co gorsze może zaburzyć mój wewnętrzny kompas. Nie da się dopasować do wszystkich, bo ludzie są różni i każdy chce czegoś innego.

Niektórym przeszkadza tempo za szybkie, innym za wolne. Jedni chcą mieć przestrzeń do wygadania a innych drażni że pozostali wtrącają dygresję. Jedni chcą zbudować relacje, a dla innych ważny jest konkret, proste rady td.

Jeśli bym dopasowywał szkolenie pod chwilowe nastroje to, by się rozpadło.

Dlatego nie wpatruje się w ewentualne oceny. Robię to, co podpowiada mi wieloletnie doświadczenie oraz dość mocno rozwinięta refleksyjność.

Tak samo jak wrzucam teksty na Facebooka, to przecież nie po to żeby ktoś je oceniał i pisał że powinienem pisać inaczej, najlepiej tak pod niego. Piszę co czuje i co myślę.

Kompletnie nie interesuje mnie, czy spełniam czyjeś oczekiwania czy nie. Nie zmienię sposobu pisania by kogoś zadowolić. Jak mu się nie będzie podobało to po prostu przeniesie się na inny fanpage. Nie jestem marketingowcem - nie przekonuję kogoś do czegoś, co nie jest dla niego. Raczej tworzę podaż, niż odpowiadam na popyt.

Także na szkoleniach czy podczas zajęć robię to, co uważam za słuszne, a jedynym miernikiem efektywności jest to, czy będę miał kolejne zlecenie czy nie czy ludzie uznają że to co im oferuje, jest warte przedłużenia współpracy.

Dlatego generalnie jestem przeciwnikiem oceniania. nauczycieli przez uczniów i uczniów przez nauczycieli. no chyba że któraś ze stron o to poprosi.

Korepetytor czy nauczyciel w prywatnej szkole doskonale wie jakie są efekty jego pracy, bo są mierzone liczbą uczniów, którzy ustawiają się pod jego drzwiami, aby zapisać się na konsultacje lub zajęcia.

i naprawdę takiemu edukatorowi nie są potrzebne oceny i opinie odbiorców, no chyba, że po to aby się nimi pochwalić na stronie i przyciągnąć chętnych.

Głęboko wierzę w siłę autonomii nauczyciela, który nie poddaje się chwiejnym opiniom mas.

Po prostu robi swoje. A wyznacznikiem czy robi to dobrze jest liczba klientów... chociaż oczywiście wolę słowo uczniów.

I tego właśnie brakuje w zuniformizowanej scentralizowanej edukacji: możliwości realnego wyboru edukatora.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty