Bierzemy odpowiedzialność




Napiszę to w imieniu swoim, ale może ktoś jeszcze się z tym zgodzi dlatego wrzucę pluralis maiestatis...

Jesteśmy na tym forum, bo chcemy szkoły MINIMALNEJ - czyli jak najmniej obciążającej nasze dzieci rzeczami bez znaczenia. Jesteśmy dorośli, trochę przeżyliśmy, mamy nieco doświadczenia - my już wiemy, że 90% tego co się w szkole uczą pod przymusem do niczego im się nie przyda. Bo człowiek po prostu nie uczy się pod przymusem.

Wolelibyśmy by przez 12 lat kształcenia szkoła - zamiast zasypywać ich danymi, które można samemu znaleźć w kilka sekund - nauczyła ich dobrej komunikacji, współpracy, krytycznego myślenia. By pomogła im wyznaczyć własną ścieżkę. Zrozumieć i polubić siebie. Jeśli nie ma to czasu to niech chociaż nie zakłóca im doskonalenia w tych obszarach.

Zależałoby nam, by szkoła stworzyła dzieciom przyjazne miejsce do rozwoju. Jednak jeśli tego nie potrafi - to wystarczy, że po prostu nie będzie przeszkadzać.

Oczekujemy, że nie będzie zmuszać naszych dzieci do pisania dziwnych kartkówek, wymuszać co mają robić w wolnym czasie ani straszyć, jeśli nie chcą się podporządkować poleceniom, których sensu nie rozumieją. My też ich nie rozumiemy. Nie oczekujcie, że będziemy nimi manipulować, aby z poczucia winy robiły to, do czego nie mają przekonania.

Chcielibyśmy, by szkoła dała im przestrzeń do odkrywania i wykorzystywania mocnych stron. Jeśli nie jest w stanie tego dać, to niech przynajmniej nie blokuje im poszukiwań.

My się naprawdę nie boimy, że nasze dzieci trafią pod most.

Nie będziemy mieć do Was pretensji jeśli słabo napiszą egzamin.

Nie zrobimy awantury jeśli będą jechać na dwójkach i trójkach.

Sami zadbamy o ich angielski i to, co im się przyda w życiu.

Mamy do tego kompetencje.

Nie potrzebujemy rad i morałów.

Nie potrzebujemy pouczeń.

Nie potrzebujemy byście ustawiali im życie.

Nie oczekujemy, że będziecie im zagospodarowywać każdą wolną chwilę.

Nie wierzymy, że człowiek odkrywa swoje człowieczeństwo przez tresurę.

Nie widzimy wartości w sterowaniu kijem i marchewką.

Nie chcemy by nasze dzieci się bały.

Nie chcemy by czuły wstyd, że nie spełniły cudzych wymagań.

Nie widzimy sensu w ciągłej presji i wysiłku przypominającym przesypywanie piasku z jednej kupki na drugą.

Niech zrobią miniumum minimów byście mieli spokojne sumienie, a potem pozwólcie im odkrywać siebie.

Podsumowując - jako rodzice "minimalni" bierzemy odpowiedzialność za edukację własnych dziecka i chcemy tej odpowiedzialności i samodzielności nauczyć właśnie je. Odpowiedzialności za własny ciągły rozwój.

Nie chcemy dziecka wiecznie sterowanego i tresowanego tylko dziecka odważnie kroczącego przez życie i podejmującego wyzwania. Dlatego ze szkołą maksymalną nam nie po drodze.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty