Dziwicie się, że siegają po smartfony





Od jakiegoś czasu zabierałem się za książkę "Pokolenie smartfona".
I już teraz wiem, że taka nie powstanie.
Bo to uproszczenie jest. Nie ma żadnego pokolenia smartfona. W ogóle poświęcanie temu urządzaniu większej uwagi nie ma sensu.

Dlatego tak emocjonalnie reaguję na wszystkie teksty o smartfonach niszczących młodzież.
Bo dla mnie to jest mieszanie ludziom w głowach.
I odciąganie uwagi o tego, co stanowi realne problemy młodzieży.

Serio uważacie, że to smartfony są źródłem trudności?
Może zaczniemy wreszcie sensownie identyfikować problemy młodych.

Problemem jest brak poczucia sensu, istotności, jakiegoś ważnego celu.
Problemem jest samotność.
Problemem jest zagubienie.
Problemem jest środowisko pozbawione empatii, niechętne na podjęcie choć próby zrozumienia ("do pierdla z tą patologią!")
Problemem jest kultura wstydu i dyskryminacji.
Problemem jest trudność w zaspokajaniu najważniejszych potrzeb: bliskości, akceptacji, uznania...
Problemem jest narzucony przymus ciągłego porównywania się, rywalizacji, zabiegania o względy, byle tylko na chwilę poczuć się lepiej.
Problemem są oczekiwania dorosłych, którzy próbują kompensować własne deficyty.
Problemem jest szantażowanie uczniów ocenami i wzbudzanie ciągłego poczucia winy (dzieci w 4-5 klasie mówią, że do niczego się nie nadają i przegrają życie... bo mają słabe oceny)
Problemem jest lęk przez odrzuceniem.

Dziwicie się, że siegają po smartfony?
To zawsze jakiś substytut więzi.
Nad sobą się pochylmy.
Nad nami samymi.
Przestańmy wszystko zrzucać na przenośne pudełko z aplikacjami.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty