Kary cielesne




Instrukcją bicia dzieci mnie nie zaskoczyła. Siedzę od dawna mocno w literaturze pedagogicznej i wiem, że takich książek jest w obiegu całkiem sporo.

I to bardziej renomowanych autorów - bo ten Tedd, to trochę odpisuje od innych po prostu.

Od dawna już są np. na rynku książki Jamesa Dobsona (naliczyłem 5 przetłumaczonych pozycji), w których pisze m.in.:, że jeśli klaps jest zbyt słaby, jeśli nie boli - maluch nie będzie się go bał. "klaps wymierzony ręką owiniętą dwiema pieluchami w pupę dziecka trzyletniego nie powstrzyma go od niczego" (Dobson, Rozmowy z rodzicami, 1987)

albo:
"Kara cielesna stanowi pierwszoplanowe narzędzie nauczania, za pomocą którego powstrzymywane zostaje szkodliwe zachowanie (...) Dwa lub trzy silne uderzenia w nogi lub pośladek wymierzone za pomocą kija zazwyczaj wystarczają, aby podkreślić zasadę: Musisz być mi posłuszny!" (Dobson, Uparte dziecko, 1992)

Według tego autora należy bić dzieci od maleńkości do okresu poprzedzającego dojrzewanie, najlepiej tzw. neutralnym przedmiotem (pasem albo — w zależności od tłumaczenia — rózgą lub kijem), bo ręka rodzica ma służyć do okazywania miłości. (...) Po laniu należy dziecko przytulić, ukołysać i zapewnić o miłości. Wobec nieco starszych dzieci, dwu- i trzyletnich, może zaistnieć potrzeba wymierzenia większej liczby uderzeń.

Dobson prezentuje niezawodny sposób na „przekonanie” dziecka w tym wieku, by nie wychodziło z łóżka po położeniu się spać. Otóż wystarczy położyć malca w łóżku i zabronić mu wstawania. Gdy jednak „jego stopy dotkną podłogi, uderz go niewielkim kijem w pośladki”, kochający rodzicu, a następnie połóż kij w widocznym miejscu i „obiecaj, że otrzyma jedno więcej uderzenie, gdy wstanie ponownie”

Choć dziecko w tym wieku nie zawsze umie liczyć, jeśli wstanie, należy uderzyć dwa razy i powtórzyć obietnicę. Jeśli mimo już teraz trzech uderzeń kijem w pośladki dziecko będzie miało ochotę wychodzić spod kołdry, należy uderzyć je kolejne trzy razy i powtarzać tę czynność (wstawanie > coraz więcej uderzeń > ostrzeżenie), aż dziecko uzna, że rodzic „jest szefem”. Następnie trzeba dziecko przytulić, ukołysać i zapewnić o miłości. Bo to, co właśnie nastąpiło, to „akt miłości”, nie maltretowanie…
(Ostatni fragment za: A. Golus, Dzieciństwo w cieniu rózgi)

Książki Dobsona cieszą się dużym powodzeniem wśród polskich czytelników. Jest popyt, to jest podaż.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty