O nie toczy się prawdziwa gra




Gdyby spojrzeć na stopnie szkolne zupełnie formalnie to niczym się one nie różnią od informacji w grze. Ocena 4.0 to nic innego jak komunikat: na tym levelu zdobyłeś 4 poziom wtajemniczenia.

Dlaczego zatem oceny szkolne nie są przez uczniów traktowane tak samo jak informacje w grze?
Ponieważ przeciętnego ucznia kompletnie nie obchodzi na jakim stopniu wtajemniczenia jest w grze zwanej historia czy chemia. On tej gry nie wybierał - ktoś go zmusił do aktywności w tym obszarze.

On nie zdobywa ocen, by móc delektować się światem gry na wyższych poziomach. Zdobywa je po to, by mieć szansę z niej uciec. Jeśli chce mieć wysoką średnią to głównie dlatego, że dzięki niej ma większą szansę wyrwać się ze sztucznego świata przymusowej edukacji.
Albo przynajmniej uzyskać dzięki niej możliwość przeniesienia się do innej szkoły-gry, takiej którą sam wybierze. Zawsze to jakiś wybór.

Nastolatek za oceny kupuje sobie możliwość przetrwania.
Kupuje sobie spokój od dorosłych.
Ich uznanie - które jest ważne głównie wtedy, gdy... brakuje uznania u rówieśników.
To taki substytut.
Niedoskonały, ale zawsze jakiś.

Ale prawdziwe życie toczy się gdzie indziej.
I tu waluta jest prawdziwsza niż oceny.

To tak jak w PRL. W szarym smutnym świecie potrzebne były złotówki by przeżyć. I tym dla uczniów są oceny.

Ale prawdziwy świat (barwny i kolorowy) był poza żelazną kurtyną. I tu złotówki niewiele znaczyły.
To liczyły się dolary. Za nie można było kupić to, co naprawdę atrakcyjne. Coś co sprawiało, że czuliśmy się lepiej.
Takimi dolarami są dziś dla młodych lajki, szery i suby.

To jest bardziej realny objaw akceptacji i uznania niż szkolne cyferki (odpowiedniki złotówek). Bo lajki to przejaw akceptacji i uznania tych, na opinii których uczniom najbardziej zależy - ich rówieśników.
A nie nadzorców narzuconej gry

I to o ich zdobycie toczy się prawdziwa gra.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty