Jeśli w szkole jest dobra relacja





Współpracuję (teraz już luźno, bo czasu brakuje) z bardzo, bardzo wolnościowym liceum.
Wiecie: relacje, zabawa, indywidualne ścieżki rozwoju.

Niemniej - jednocześnie kładzie ono nacisk na bardzo solidne przygotowanie do matury.
I jednoznacznie deklaruje - rodzice nie martwcie się, tak u nas jest luz i priorytet kontaktów społecznych, ale pamiętamy co jest na końcu i postaramy się dobrze przygotować Wasze dzieci do matury".

I do młodzieży też jest prosty komunikat: "ludzie, jest jak jest, chcecie iść na studia, to maturę trzeba dobrze zdać. Zatem działamy. Jest plan, to go realizujemy".

Jest wyzwanie - jak w życiu, nie udawajmy, że go nie ma.
I to wpływa mobilizująco.
Ale kto powiedział, że musimy się z nim mierzyć przez krew, pot i łzy.

Ponieważ młodzież chce zdać maturę, to nie trzeba nikogo zmuszać.
Odbywa się to w oparciu o trzy przedmioty: matma, polski, angielski. Zajmują się doświadczeni dydaktycy.
W dobrej atmosferze, przez wyzwania, pracę w grupach i tutorskie wsparcie.
Jeśli ktoś wybierze dodatkowy przedmiot do zdawania - będzie na niego czas na wyższych latach.

Praca tam była ciekawym doświadczeniem. "No tak historia fajna, ale ja już nie mogę się doczekać matmy", "tak! kiedy będzie matma?"". Czujecie? "nie mogę się doczekać MATMY!".

Z mojej perspektywy wygląda to tak: wolność wolnością, ale warto by w szkole byli profesjonalni dydaktycy, którzy w tej atmosferze się odnajdują, a jednocześnie pomagają młodym w spełnieniu wymogów systemu.

W końcu matura jest dobrowolna - a decyzja o jej zdawaniu też suwerenna.

Można wszystko pogodzić.

Jeśli w szkole jest dobra relacja.

Tomasz Tokarz

Komentarze

Popularne posty